wtorek, 17 marca 2015

Ona #1

Skoro i On to i ja napiszę coś od siebie. Wczoraj wróciłam z Niemiec i choć naprawdę mam ogromną ochotę, by pisać tutaj regularnie bo nie dość, że nie jestem osobą, która zaczyna i nie kończy to niesamowicie fajnie czytało mi się poprzednie wpisy. Ochota i chęci to jednak czasem zbyt mało, gdy w grę wchodzi nadmiar obowiązków i prawdopodobnie najtrudniejsze półtorej miesiąca w życiu. Półtorej miesiące, które będzie ostateczną walką o spełnienie marzeń o byciu lekarzem, o poprawie matury z biologii i chemii, pogodzeniu ogromu nauki, zaległości z pracą oraz czasem w którym pokonuję masę trudności. I choć teraz mam ogromne pokłady nadziei i siły to wiem, że za dwa tygodnie będę wyprutym wrakiem samej siebie, a za miesiąc będę czuła się tak jakby przejechał po mnie pięć razy czołg. Ale muszę to zrobić, muszę spróbować bo nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, ponieważ od ponad dwunastu lat bycie lekarzem jest moim największym marzeniem i życiowym celem. Myślę, że taka naprawdę wielka reaktywacja i zanudzanie Was naszymi historiami, sprzecznymi poglądami i zwyczajną codziennością dzieloną przez dwa zacznie się od połowy maja, gdy moje życie wróci do ładu i składu. I o jedno proszę wszystkich ludzi, wszystkie anioły świata i dobre dusze (nawet te z kosmosu i innych tajemniczych planet!) - trzymajcie za mnie kciuki.

czwartek, 5 marca 2015

On #1

Dobra, jeśli chodzi o tytuł to powiało grozą. Ale  po PRAWIE roku przerwy fajnie by było jakby coś się pojawiło. A pojawi się krótkie wyjaśnienie i usprawiedliwienie. Otóż dalej jesteśmy razem, a usprawiedliwiamy się tym że brak czasu, i dużo rzeczy na głowie odcisnęło piętno mroku na naszej radosnej twórczości. Mam nadzieję że ten nasz zryw zmobilizuje nas do systematycznego dokonywania wpisów.

Jeśli zaś jakąś ciekawską osobę interesuje co robimy i czym się teraz zajmujemy to nasze życie stało się fuzją dwóch zjawisk społecznych. Te zjawiska to praca i nauka, oczywiście u Niej wygląda to o wiele bardziej intensywnie niż u mnie, ale i tak moje życie  nigdy wcześniej nie było tak zabiegane. Zdrówko w miarę dopisuje. No i w sumie tyle. Sądzę że pełną parą ruszymy dopiero gdzieś od piętnastego marca. A dlaczego teraz piszę sam? Otóż Ona pojechała do Niemiec, do rodziny i kuć na maturę. I tym sposobem dostaję dyrektywy z Bawarii